Maksado Hodowla Polskiego Owczarka Nizinnego

 MAKS - mix PON-a

Był pierwszym psem w typie PON-a w mojej rodzinie, który przez przypadek lub zrzązenie losu pojawił się w moim domu.

Za czasów mojej młodości krewni sąsiadów przyjechali do mojej rodzinnej miejscowości w odwiedziny.

Towarzyszył im sympatyczny-rozczochrany psiak - Maks.

Jak się okazało, przygarnęli go, gdyż od kilku dni koczował na parkingo samochodowym w Warszawie i poszukują dla niego domku.

Z pewną niepewnością zabrałam go do domu w celu sprawdzenia reakcji mojej Mamy (po rozstaniu z naszym poprzednim psem miało nie być kolejnego czworonoga). Jednak w jednej chwili zdobył serca domowników i tak już zostało ...

Kochał nas, uwielbiał bieganie, był psem bezproblemowym, wielkim stróżem domu, otoczenia i domowników, oddany całym sercem...

W zasadzie posiadał wszystkie ponie cechy :).

Odszedł od nas bardzo szybko, po około 3 latach wspólnego życia, po przebyciu traumy z powodu rozstania. Po moim wyjeździe na kilka dni do pracy i zostawieniu Maksia, dla mnie wtedy wydawało się że w lepszych warunkach - działka, jego serduszko nie zrozumiało intencji. Odszedł od nas w 2004 roku. 

A DO BE Mościc

ur. 14.03.2005 r. - 7.01.2011r.

Rodzice

                o. OGNIK Mościc
                m. PERŁA Mościc

Zamieszkał z nam w wieku ... a to oznaczało że miał juz wyrobiony charakter i potrafił żyć w stadzie. Nasze spotkanie zakończyło się wspolną podróżą do nowego domu. Od pierwszej chwili zaprzyjażnił się z MarCinkem i tak pozostalo aż do końca.

Oddany całym sercem, dzielnie stróżujący, pilnujący swoich najbliższych. Nie pozwalał w pierwszym kontakcie nikomu do nas za blizko podejść, jeśli zorjentował się że nie ma zagrożenia odpuszczał i tolerował "intruzów" obserwując z pewnej odległości. Obcym, którzy nie czuli do niego respektu i pomimo szczekania wchodzili na teren działki w uroczy sposób zachodził drogę, jakby chciał ich z powrotem zagonić do furtki.
Po każdym, nawet tym codziennym (wyjście do pracy), witaniu się w uroczy sposób witał PON-im uśmiechem.
Jak wszystkie PON-y kochał jeść, ale nigdy nie podkradł żadnego jedzenia. Nie zapomnę sytuacji kiedy wróciłam do domu a on mnie nie przywitał. Przestraszona weszłam dalej do mieszkania i zobaczyłam tego biedaka siedzącego na środku kuchni z pyszczkiem podniesionym do góry. Wredna Pani zostawiła rano na zlewie pierś z kurczaka by się rozmroziła. A on siedział cały dzień wpatrzony w kawalek mięsa. Niejeden pies pewnie by sobie z tym poradził w jednech chwili, ale nie Ado (zwany po domowemu). Już nigdy więcej nie naraziłam go ani żadnego innego psa na takie katorgi.

Piękny szaraczek odszedł od nas w wieku niecałch 7 lat. Około pół roku później dostaliśmy wiadomość, że jego brat A DO ZET również przeniósł się za Tęczowy Most.

 

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl